Recenzja filmu: Supersamiec (Superbad)
komedia
Reżyseria: Greg Mottola
Scenariusz: Seth Rogen, Evan Goldberg
Premiera: 17.08.2007 (świat), 02.11.2007 (Polska)
Produkcja: USA
Zabawne perypetie pary kumpli, którzy od początku szkoły byli nierozłączni. Nagle okazuje się, że planują pójść na dwie różne uczelnie. Żeby ulżyć sobie w smutku powodowanym rozstaniem, planują w szalony sposób uczcić zakończenie liceum.
Seth (Jonah Hill) oraz Evan (Michael Cera) to dwaj kumple, którzy od początku szkoły byli nierozłączni. Może nie należeli do szkolnej elity i nie byli najbardziej lubianymi chłopakami w szkole, jednak najważniejsze pozostawało dla nich to, że trzymają się razem. Kiedy nadchodzi kres liceum okazuje się, że Seth nie dostał się na tę samą uczelnię, na którą wybiera się Evan. Mają świadomość, że wkrótce się rozstaną. Zanim to nastąpi, postanawiają jednak godnie uczcić zakończenie liceum – chcą pić, ćpać i wyrywać laski! Wprowadzanie planu w życie rozpoczną od skorzystania z pomocy kolegi, który dzięki podrobionemu dowodowi osobistemu ma kupić im alkohol.
Sympatyczna komedia „jednej nocy”, w której praktycznie cała fabuła skupia się na tym, w jaki sposób główni bohaterowie przeżyją najbliższych kilka godzin. Osobiście, lubię takie tempo filmu. Poza tym, „Supersamiec” jest śmieszny, naprawdę śmieszny mimo, że nie jestem fanką komedii. Nie wymaga zbyt wiele myślenia, daleko mu do komedii uznawanych za ambitne, ale dopóki wywołuje uśmiech na twarzy – zasługuje na obejrzenie. Nawet, jeśli nie dla samej fabuły, która rzeczywiście jest dość banalna, to choćby dla historii przewijającej się w tle – moim ulubionym elementem tego filmu są perypetie Fogella (Christopher Mintz-Plasse), który trafia na policjantów.
„Supersamiec” może nie jest komedią z wyższej półki, ale z pewnością bawi i to niemal do łez. Nie brakuje w nim rozbrajających dialogów, ale też momentów, które choć zabawne, to jednak dają sporo do myślenia. Sądzę, że to idealny film dla każdego, kto ma lub miał w szkole bratnią duszę. Nikt nie zrozumie problemów głównych bohaterów tak, jak ci, którzy sami mają najlepszych przyjaciół, bez których nie wyobrażają sobie życia.
Chociaż brakuje tu wielkich nazwisk, to jednak gra aktorska wcale nie jest zła. Celuje w poziom komedii kręconych z myślą o widzach należących do nieco młodszej grupy wiekowej. Film spodoba się licealistom i studentom, którzy jeszcze nie wyrośli z szalonych imprez. Jednak ruszy też osoby w kwiecie wieku, które – choć już umoralniają własne dzieci, to jednak nie zapomniały jeszcze, jak bawiło się w młodości.
„Supersamiec” ma kiepski tytuł, który kompletnie nie zachęcił mnie do obejrzenia tego filmu. A jednak, uważam, że chcąc się pośmiać lub powspominać dawne, szalone imprezy, warto sięgnąć właśnie po ten tytuł.
Obejrzyj zwiastun filmu „Supersamiec”.
loading...
He co to ma być ? toć to żenujący film i ma recenzję?
loading...