Adrian Chudek, twórca krótkometrażowego filmu „Senna rzeczywistość”, o sobie i swoim nowym filmie:
Senna Rzeczywistość to opowieść o dziewczynie, która doznając w przeszłości bólu ze strony mężczyzny, bezskutecznie stara się o tym zapomnieć. Uciekając się do swojej wyimaginowanej rzeczywistości, wykreowanej w swojej własnej psychice, dziewczyna całkowicie zatraca się w sobie, egzystując na pograniczu jawy i snu.
Czy sen… może być rzeczywistością?
Senna Rzeczywistość to wbrew pozorom mój pierwszy film krótkometrażowy. Moje poprzednie projekty były swego rodzaju testami możliwości lustrzanki Canon 600D, które nie wymagały tyle nakładu czasu co najnowsza produkcja.
Jest jednak pewien projekt, który zasługuje, aby o nim wspomniano. „Niezwykły Każdy Dzień” – reklama, którą zrobiłem na konkurs organizowany przez firmę Nokia, promującą swój najnowszy smartfon Lumia 800. Spośród kilkuset osób, moja praca została nominowana do dziesiątki najlepszych reklam, których to autorzy zdobyli wspomniany smartfon. Tą reklamę uważam za mój pierwszy sukces filmowy.
Od fotografa do reżysera:
Nadszedł pewien dzień, w którym to robienie zdjęć przestawało mi już wystarczać w zaspakajaniu mojej żądzy nieustannego tworzenia. Chciałem czegoś więcej. Chciałem opowiadać nieoczywistą, mającą wiele interpretacji i pochłaniającą wszystkie możliwe zmysły odbiorcy historię w taki sposób, aby widz po skończonym seansie zastanowił się dłuższą chwilę nad tym, co zobaczył. Zamysł był prosty. Moje filmy miały zmuszać odbiorcę do myślenia.
Jednak moja filmowa historia sięga dużo dalej. Mój pierwszy, prymitywny „film” został nagrany iPhonem 4 we współpracy z Glifem i statywem. Efekt końcowy możecie ocenić sami: „Spring by the Sea”. Jednak brak manualnej ostrości zabijało całą kreatywność. To przecież nie była kamera! Robienie filmów w ten sposób, nie dawało mi takiej satysfakcji, jakiej oczekiwałem. Pragnąłem większych wrażeń. Jednak dopiero kilka miesięcy później ostatecznie zdecydowałem się na wymianę starego sprzętu (Olympus E-510) i przeznaczenia moich wszystkich oszczędności na zakup cudownego Canona 600D wraz z obiektywami 18-135mm i 50mm 1.8. Zakup nowej lustrzanki wbrew pozorom nie był taki prosty. Ale to nie miejsce na narzekanie jak pewna firma zapomniała włożyć aparat do pudełka…
Inspiracja:
Konkretna fabuła filmu wykreowała się w mojej głowie już na przełomie listopada, a grudnia, kiedy to usłyszałem wspaniały cover utworu „Low Red Moon” wykonanego przez zjawiskową Corinne Bailey Rae. Ta piosenka była prekursorem do dalszych wydarzeń związanych z fabułą filmu. To od niej wszystko się zaczęło. Ciekawostką jest to, że film na początku miał zasymilować tytuł z piosenki. Jednak zmieniłem zdanie po jego pierwszych przedpremierowych pokazach, kiedy to widzom bardzo trudno było rozgryźć moją pogmatwaną fabułę. Postanowiłem więc, że tytuł powinien być swego rodzaju podpowiedzią do prawidłowej interpretacji filmu. No i tak po wielu ewolucjach padło na „Senna Rzeczywistość”.
Proces tworzenia filmu:
Gdybym powiedział, że film tworzyłem przez tydzień, nie brzmiałoby to zbyt dobrze i ktoś mógłby sobie pomyśleć, że w ogóle się nie napracowałem. Ale to prawda! Jednak, aby tego dokonać, musiałem porzucić szkołę…
Pierwsze zdjęcia rozpoczęły się 3 marca i trwały 7h. W tym dniu po części nakręcone zostały sceny z lasu i jeziora. Cały następny dzień spędziłem na komputerze w programie Final Cut Pro X wstępnie montując nagrane dzień wcześniej sceny. I właśnie wtedy zdałem sobie sprawę, że czegoś w nich brakuje. Czegoś, co założyłem sobie na początku przygody z kinematografią – „moje filmy mają zmuszać odbiorcę do myślenia”. Umówiłem się więc ponownie z Klaudią Musioł i Pawłem Szmidtke na dogranie nowych scen w tych samych miejscach (tym razem zdjęcia trwały 4h). Gdyby nie moja intuicja, w filmie nie byłoby między innymi sceny „przejścia” z lasu nad jezioro, która w mojej ocenie ma niebagatelny wpływ na odbiór całego filmu.
7 marca – trzeci dzień zdjęć w którym to nagrane zostały końcowe sceny z filmu. Sesja trwała 5h. W mojej ocenie był to najcięższy dzień, bo wymagał najwięcej poświęceń ze strony aktorów. Zagranie tych scen nie było tak proste, jak by się to mogło wydawać. Zresztą jakby było mało – Klaudia musiała być bardzo skąpo ubrana jak na taką porę roku. Tak, tak… teraz myślicie jestem bezwzględnym reżyserem. Ale to prawda! Oglądając materiał filmowy, czasami sam nie mogę uwierzyć, że byłem taki oschły i wymagający. Ale czy osiągnąłbym to samo będąc uprzejmym i ugodowym reżyserem?
Następne cztery dni spędziłem „gnijąc” przed komputerem 12 godzin dziennie, montując w kółko ten sam film. Byłem tym tak pochłonięty, że całkowicie odseparowałem się od reszty otoczenia, kompletnie ignorując docierające do mnie bodźce zewnętrzne. Byłem jak zahipnotyzowany. Ciągle widziałem jakieś niedoskonałości i braki (życie perfekcjonisty nie jest łatwe). Z letargu obudziłem się dopiero 11 marca 2012 roku, kiedy to mogłem ostatecznie uznać film za skończony.
Marzenia:
Pierwsze co nasuwa się po przeczytaniu powyższego tekstu to… Po co to wszystko? Czy robiłem to za pieniądze? A może to jakiś szkolny projekt? Żadna odpowiedź nie jest prawidłowa. Wszystko co robiłem… było dla mnie. Mam konkretne marzenia, które staram się konsekwentnie realizować, zaspakajając przy tym swoją nieprzymuszoną chęć samorealizacji. Spora część z nich już się spełniła. Jednak to zaledwie wierzchołek góry lodowej marzeń, cierpliwie czekających w kolejce na urzeczywistnienie.
Choć zdradzę co nie co. Wszystkie moje przyszłe marzenia… związane są z kinematografią.
loading...
Aż strach myśleć jakim niedojrzałym emocjonalnie dzieckiem jest autor tego filmu (buńczucznie tytułujący się, o zgrozo – reżyserem!)
Od fotografa do reżysera ? Oglądając jego portfolio widać że nie ma pojęcia ani o jednym, ani o drugim.
„Gdyby nie moja intuicja (…)” Och, cóż za skromność, jedyny najmądrzejszy i nieomylny.
„Tak, tak… teraz myślicie jestem bezwzględnym reżyserem (…)” Powiało grozą, no no.
Można by tak wymieniać długo, ten tekst dostarczył mi dużo rozrywki – dziękuję.
A co do filmu to wg mnie jest tani, tandetny i małostkowy.
loading...
Zgodzę się z moją „przedmówczynią”…kreowanie rzeczywistości to bardzo odpowiedzialne zadanie…ja nie chciałbym żyć w takiej..brrrrrrr
…reżyser…nie pasuje mi to słowo…twórca owszem, na bycie reżyserm to trzeba chyba zasłużyć…
loading...