Recenzja filmu: Las Vegas Parano
dramat, komedia
Reżyseria: Terry Gilliam
Scenariusz: Terry Gilliam, Alex Cox, Tod Davies, Tony Grisoni
Premiera: 29.10.1999 (Polska), 15.05.1998 (świat)
Produkcja: USA
O dwóch takich, co mieli „dwie torby trawy, siedemdziesiąt pięć tabletek meskaliny, pięć znaczków LSD, pół solniczki kokainy i całą galaktykę przymulaczy i rozśmieszaczy, a także litr tequili, litr rumu, skrzynkę piwa, pół litra eteru i dwa tuziny poppersów”.
Las Vegas. Miasto grzechu, stolica hazardowych rozrywek. Miasto, w którym, zdaniem Huntera S. Thompsona, umarł amerykański sen. Hunter nienawidził tego, co stało się z Ameryką i jej ogromnym potencjałem, gdy opadł entuzjazm rewolucji z 1968 roku. Nienawidził tego i to opisywał. I szybko okazało się, że opisuje to najtrafniej, jak tylko można.
„Las Vegas Parano” w reżyserii Terry’ego Gilliama to film, powstały na kanwie najpopularniejszej książki Thompsona – „Fear and loathing in Las Vegas” (przetłumaczonej na język polski dopiero w 2008 roku, pod tytułem „Lęk i odraza w Las Vegas”).
Zarówno film, jak i książka (nie wspominając już o osobie autora) zasiały spory ferment w całych Stanach Zjednoczonych. W Polsce „Las Vegas Parano” stał się obowiązkowym dodatkiem do alkoholowo-narkotykowych posiadówek młodzieży, odnajdującej sens życia na stronach serwisu hyperreal. To właśnie taka grupa odbiorców włożyła „Las Vegas Parano” do szufladki z napisem „pochwała deprawacji i narkotyków”. Podczas gdy to jest zupełnie nie o tym.
Raoul Duke (alter ego Thompsona – w tej roli, namaszczony przez Huntera Thompsona, Johnny Depp) i Doktor Gonzo (przyjaciel Thompsona – Oscar Zeta Acosta, zagrany przez Benicio del Toro) wyruszają czerwonym, wypełnionym narkotykami, cadillakiem do Las Vegas. Ich podróż to od samego początku droga przez obrzydliwe narkotyczne wizje i rosnącą paranoję. A w tle – wojna w Wietnamie i przedsmak przyszłych szalbierstw Richarda Nixona. Bohaterowie całkowicie tracą panowanie nad otaczającą ich rzeczywistością. Nie są już hippisami spokojnie medytującymi na kwasie. Sieją totalne spustoszenie. Są przerażający i odrażający, tak jak przerażający i odrażający jest świat wokół. Taka jest chyba zresztą konstatacja tego filmu (i książki) – zły jest świat, z którego trzeba uciekać, doprowadzając się do szaleństwa.
„Las Vegas Parano” raczej nie poprawi samopoczucia, nawet mimo świetnych i często zabawnych dialogów. Nie polecam tylko w jednym przypadku – jeśli twoim głównym celem jest podziwianie uroku osobistego Johnny’ego Deppa.
Obejrzyj zwiastun filmu „Las Vegas Parano”.
loading...
Dyskusje
śmieszny : Millerowie – recenzja filmu
Fajny film, polecam!Alicja : Hostel
Co za bzdura. To nie Oli roztacza przed chłopakami wizję raju, a przypadkowo poznany w Amsterdamie alfons- naganiacz z pieprzykiem...agniesia : Ostatni pociąg do Auschwitz
Strasznie przygnębiający film.Jolka : Skóra, w której żyję – recenzja filmu
"Skóra w której żyję" to film dla miłośników twórczości Almodovara. Te filmy ogląda się nie po to, by wyławiać absurdalność...Solidbhp : Skazaniec – recenzja filmu
Bardzo dobry film. Wciaga od pierwszych minut.Artur : Rzeź – recenzja filmu
...mimo podeszłego wieku jest w formie? Po prostu - forma nie ma nic do wieku, Polański ma KLASĘ, film jest...Damian : RUIN – akcja w postapokaliptycznym świecie
Film ma już pięć lat i od tego czasu powstało wiele równie ciekawych produkcji krótkometrażowych. Razem ze znajomymi zrobiliśmy takie...Dominika : Historia amerykańskiego kina
Proponuje pracę J. Płażewskiego, Historia kina. Autor zapewne bazował na tej książce.tomasz : Biegnij Lola, biegnij – recenzja filmu
-nic dodać,nic ująć..popieram recenzje.Bardzo fajne kino i muzykę też należy uznać .pozdrawiam .KOWAL : Incredible Hulk – zwiastun filmu
Co jak co, ale HULK to klasyk, 1 czesc mega, teraz a avangersami lata to nie to samo :P chociaz...