Recenzja filmu: Spadkobiercy (The Descendants)
Reżyseria: Alexander Payne
Scenariusz: Nat Faxon, Jim Rash
Premiera: 10.09.2011 (świat), 17.02.2012 (Polska)
Produkcja: USA
Gdyby Alexander Payne nie wpadł na pomysł, by w roli głównej swojego filmu obsadzić George’a Clooneya, jest duże prawdopodobieństwo, że obraz przeszedłby bez echa. W gruncie rzeczy postanowił nakręcić dość nudną opowieść, historię jakich wiele, które być może toczą się obok każdego z nas. Oczywiście pomijając fakt, że akcja dzieje się na Hawajach.
W tak pięknym krajobrazie ulokowano niehollywoodzką i sentymentalną historię. Jej częściami składowymi są zdrada, kłamstwo i wielkie pieniądze. W centrum mężczyna, Matt King (George Clooney) – prawnik, spadkobierca nietkniętych przez człowieka ziem hawajskich, na których może zrobić interes życia. Pieniądze nie dają mu jednak pewności siebie. Wydaje się, że Matt King nie ma w sobie nic z króla. Ani wielkiego szacunku, ani dostojności, szczególnie wtedy, gdy niezdarnie oddaje się szaleńczym biegom w japonkach. Jest niezdecydowany i ciągle pod presją, co więcej musi przełknąć gorycz przegranej i znieść upokorzenie.
Te zaserwowała mu niespodziewanie ukochana żona, zdradzając go z innym mężczyzną. W dodatku z takim, który może solidnie obłowić się na ziemi Kingów. Problem tym większy, że prawda wyszła na jaw, kiedy kobieta leżała w śpiączce, a rokowania były najgorsze z możliwych. Obserwujemy, jak w jednej chwili główny bohater stracił wszystko, z drugiej strony wiemy jednak, że jego życie zmienia się na lepsze.
Alexander Payne, fakt, na warsztat wziął motyw przerabiany już na tysiące sposobów. Wartość, jaką stanowi rodzina, dostrzegło już przecież wielu reżyserów przed nim. Trzeba jednak przyznać, że wybrnął z tematu ze smakiem i nie zbanalizował fabuły. Z pewnością pomógł mu w tym błyskotliwy scenariusz, w którym umiejętnie przeplatają się elementy dramatu i komedii. Te drugie skutecznie rozładowują napięcie, jednak nie przekraczają granicy groteski. Kluczowa, dla powodzenia produkcji, jest jednak obsada. Największe brawa należą się oczywiście Clooneyowi, który bezbłędnie na swojej twarzy oddaje emocje postaci, tak mu dalekiej. Na uwagę zasługuje też rola początkującej Shailene Woodley, która daje popis swoich umiejętności.
„Spadkobiercy” to kino spokojne i bez ozdobników, ale niemonotonne. Z dystansem podchodzące do życiowych dramatów i rodzinnych tragedii. To kino na serio, jednak lekkostrawne, niemoralizujące, a naturalnie ustanawiające priorytety.
Obejrzyj zwiastun filmu „Spadkobiercy”.
loading...
Dyskusje
śmieszny : Millerowie – recenzja filmu
Fajny film, polecam!Alicja : Hostel
Co za bzdura. To nie Oli roztacza przed chłopakami wizję raju, a przypadkowo poznany w Amsterdamie alfons- naganiacz z pieprzykiem...agniesia : Ostatni pociąg do Auschwitz
Strasznie przygnębiający film.Jolka : Skóra, w której żyję – recenzja filmu
"Skóra w której żyję" to film dla miłośników twórczości Almodovara. Te filmy ogląda się nie po to, by wyławiać absurdalność...Solidbhp : Skazaniec – recenzja filmu
Bardzo dobry film. Wciaga od pierwszych minut.Artur : Rzeź – recenzja filmu
...mimo podeszłego wieku jest w formie? Po prostu - forma nie ma nic do wieku, Polański ma KLASĘ, film jest...Damian : RUIN – akcja w postapokaliptycznym świecie
Film ma już pięć lat i od tego czasu powstało wiele równie ciekawych produkcji krótkometrażowych. Razem ze znajomymi zrobiliśmy takie...Dominika : Historia amerykańskiego kina
Proponuje pracę J. Płażewskiego, Historia kina. Autor zapewne bazował na tej książce.tomasz : Biegnij Lola, biegnij – recenzja filmu
-nic dodać,nic ująć..popieram recenzje.Bardzo fajne kino i muzykę też należy uznać .pozdrawiam .KOWAL : Incredible Hulk – zwiastun filmu
Co jak co, ale HULK to klasyk, 1 czesc mega, teraz a avangersami lata to nie to samo :P chociaz...