HISTORIA SZWEDZKIEGO KINA
Pierwsze próby produkcji filmowej w Szwecji miały miejsce w 1907 roku w Kristianstad. Wtedy to z nowym medium eksperymentował, niezbyt zresztą udanie, Frans G. Wiberg. W tym samym roku założono tu pierwszą szwedzką wytwórnię filmową – Svenska Bio (AB Svenska Biografteatern). W 1912 roku przeniesiono ją jednak do Sztokholmu. Pierwszym jej dyrektorem był, niezwykle przedsiębiorczy i energiczny, Charles Magnusson. Svenska Bio umożliwiła reżyserowi Gustafowi Lindenowi realizację serii twórczych adaptacji literatury. Poza czerpaniem z literatury i tradycji francuskiego Film d’Art, od początku swego istnienia, szwedzka kinematografia inspirowała się motywami ludowymi.
Zapraszamy do zapoznania się z recenzjami w dziale Filmy szwedzkie
W 1911 roku Magnusson wysłał do Stanów Zjednoczonych ekipę zdjęciową Juliusa Jaenzona, by nakręciła ona nowojorskie sceny uliczne oraz plenery nad Niagarą. Nagrane wtedy ujęcia wykorzystano w wielu filmach wytwórni Svenska. W 1912 ze Svenską zaczęli współpracować doskonali reżyserzy teatralni – Victor Sjöström i Mauritz Stiller – gwiazdy pierwszych lat szwedzkiego kina. Sjöström adaptował chętnie prozę Selmy Lagerlöf, zachowując wierność wobec oryginału oraz realizm. Stiller natomiast wybierał raczej tematykę sensacyjną i komediową, często eksperymentując z formą. Sjöströma nazywano poetą, a Stillera – malarzem ekranu.
Drugim szwedzkim ośrodkiem filmowym była firma fotograficzna Hasselblad w Göteborgu. W latach 1914-1917 realizowano tu głównie farsy i filmy sensacyjne. W 1918 roku powstała w Göteborgu wytwórnia Skandia, która rok później połączyła się ze Svenska Bio, tworząc AB Svensk Filmindustri.
Dyrektor Svenska Bio, Charles Magnusson, bardzo dbał o jakość realizowanych filmów. Z tego względu zdecydował się on ograniczyć produkcję wytwórni do kilku filmów rocznie. Opłaciło się – praktycznie każdy zrealizowany wówczas obraz zyskiwał miano arcydzieła.
Filmy szwedzkie wyróżniały się na mapie kina światowego swym silnym powiązaniem z literaturą oraz wyraźnym osadzeniem w rodzimych: kulturze, tradycji i warunkach naturalnych.
Sukcesy szwedzkiej kinematografii nie trwały jednak długo. Mroczne, poważne kino szwedzkie, cenione przez bardziej wyrafinowaną, elitarną widownię, nie znajdowało poklasku u szerokiej publiczności. Kryzys szwedzkiego przemysłu filmowego w latach 20. spowodowany był również emigracją najważniejszych reżyserów i aktorów do Hollywood. Filmy, realizowane wówczas w Szwecji, były w większości mierne. Na ich tle wyróżniały się jednak obrazy Gustafa Edgrena, inspirowane tradycją ludową.
Gdy nadeszły lata 30., a wraz z nimi pojawił się film dźwiękowy, szwedzcy filmowcy nie mieli już wygórowanych ambicji eksportowych. Mieli natomiast pieniądze i bogate zaplecze techniczne, dzięki którym realizować mogli filmy przeznaczone dla szerokiej publiczności, eleganckie dramaty Gustafa Molandera i ludowe farsy, tak zwane „Pilsnerfilmen”, produkowane w wytwórni Europa Film. Mimo że dekada filmu dźwiękowego nie była najszczęśliwszym czasem w dziejach kinematografii szwedzkiej, to właśnie w tym czasie utworzono Akademię Filmową oraz sieć klubów filmowych i kin studyjnych.
Wybuch drugiej wojny światowej nie zahamował rozwoju filmu szwedzkiego. Import filmów z zagranicy znacznie się zmniejszył, co stworzyło korzystne warunki do zwiększenia produkcji rodzimej, utrzymującej się aż do końca lat 40. Neutralność państwa wobec wojny narzuciła jednak filmowcom pewne ograniczenia tematyczne. Nie mogli oni ukazywać wprost rzeczywistości wojennej, popierać ruchu oporu, itd. Mimo to, filmy takie powstawały w Szwecji, wzbudzając protesty hitlerowskiej i faszystowskiej propagandy.
Lata 50. przyniosły zmniejszenie produkcji filmowej. Tworzono wówczas głównie farsy, komedie i dramaty kryminalne, które nie wniosły wiele do historii kina szwedzkiego. Rozwinęła się jednak, niedoceniana wcześniej, produkcja krótkometrażowa i dokumentalna, reprezentowana głównie przez wielki talent – Arne Sucksdorff. Zaczęto także realizować ambitne filmy dla dzieci. Szczególnie uznanym twórcą tego gatunku był Rolf Husberg.
W 1957 roku na całym świecie zasłynął, uznawany obecnie za jednego z największych reżyserów w historii kina, Ingmar Bergman. Bergman stał się synonimem kina szwedzkiego.
Działające wcześniej kluby filmowe, zrzeszały się w konfederacje, których członkowie coraz bardziej odchodzili od kina komercyjnego na rzecz artystycznych, awangardowych eksperymentów.
W 1962 roku Harry Schein, wpływowy szwedzki polityk i krytyk filmowy, sformułował w książce „Czy stać nas na kulturę” swoje pomysły reform w dziedzinie filmu. Zostały one wprowadzone już w połowie 1963 roku. Zgodnie z ich założeniami, zlikwidowano między innymi 25% podatek widowiskowy i zastąpiono go 10% opłatą, która płynęła na rzecz nowo powstałego Szwedzkiego Instytutu Filmowego. Nowe zasady podziału funduszy i wspierania projektów bardzo korzystnie wpłynęły na szwedzką produkcję filmową.
W tym samym czasie co książka Scheina, wydany został tekst Bo Widerberga – „Spojrzenie na szwedzki film”. Książka ta stanowiła miażdżącą krytykę szwedzkiego kina, jako trwającego w artystycznym marazmie i powracającego intelektualnie do lat 30. Widerberg nie oszczędził także czołowych postaci szwedzkiego kina – Ingmara Bergmana i Alfa Sjöberga. Tekst Widerberga wpłynął na kształtowanie nowego pokolenia twórców filmowych. Nie na tyle jednak, by poszli oni zdecydowanie wskazaną przez niego drogą ku realizmowi i dokumentaryzmowi.
W latach 70. wprowadzono wiele zmian w reformę z 1963 roku, często niezbyt korzystnych. Ich skutkiem był kolejny zastój w przemyśle filmowym. W czasie czteroletniej emigracji Ingmara Bergmana (1976 – 1980) okazało się, że twórcy młodego pokolenia nie wypracowali programu artystycznego.
Ratunkiem dla szwedzkiej kinematografii okazało się połączenie sił z innymi państwami skandynawskimi, wspólne podtrzymywanie tradycji kina skandynawskiego. Dzięki temu filmy ze Szwecji do dzisiaj nie utraciły swego specyficznego, intymnego charakteru.
W ostatnich latach dużą popularność zyskały filmy:
- „Fucking Åmål” (1998), „Tylko razem” (2000)„Lilja 4-ever” (2002) Lukasa Moodyssona
- „Jalla! Jalla!” (2000) Josefa Faresa
- „Pozwól mi wejść” (2008) Tomasa Alfredsona.
loading...
Dyskusje
śmieszny : Millerowie – recenzja filmu
Fajny film, polecam!Alicja : Hostel
Co za bzdura. To nie Oli roztacza przed chłopakami wizję raju, a przypadkowo poznany w Amsterdamie alfons- naganiacz z pieprzykiem...agniesia : Ostatni pociąg do Auschwitz
Strasznie przygnębiający film.Jolka : Skóra, w której żyję – recenzja filmu
"Skóra w której żyję" to film dla miłośników twórczości Almodovara. Te filmy ogląda się nie po to, by wyławiać absurdalność...Solidbhp : Skazaniec – recenzja filmu
Bardzo dobry film. Wciaga od pierwszych minut.Artur : Rzeź – recenzja filmu
...mimo podeszłego wieku jest w formie? Po prostu - forma nie ma nic do wieku, Polański ma KLASĘ, film jest...Damian : RUIN – akcja w postapokaliptycznym świecie
Film ma już pięć lat i od tego czasu powstało wiele równie ciekawych produkcji krótkometrażowych. Razem ze znajomymi zrobiliśmy takie...Dominika : Historia amerykańskiego kina
Proponuje pracę J. Płażewskiego, Historia kina. Autor zapewne bazował na tej książce.tomasz : Biegnij Lola, biegnij – recenzja filmu
-nic dodać,nic ująć..popieram recenzje.Bardzo fajne kino i muzykę też należy uznać .pozdrawiam .KOWAL : Incredible Hulk – zwiastun filmu
Co jak co, ale HULK to klasyk, 1 czesc mega, teraz a avangersami lata to nie to samo :P chociaz...