Recenzja filmu: Four Lions
dramat, komedia
Reżyser: Christopher Morris
Premiera: 23.01.2010 (świat)
Produkcja: Wielka Brytania
Obraz muzułmańskiego terrorysty wykreowany przez media to najczęściej okrutny, gotowy poświęcić swoje życie, troszkę bezmyślny i ślepo słuchający rozkazów ekstremista. Tymczasem kim tak naprawdę są ludzie wysadzający się w powietrze na przystankach, w kafejkach czy porywający samoloty? Jakie życie prowadzą? Czy mają rodziny? Czy są tylko zdolnymi do największych zbrodni w imię dżihadu maszynami do zabijania, czy może niewiele różnią się od nas? Choć film Christophera Morrisa nie daje odpowiedzi na większość postawionych pytań, to jednak dowiadujemy się z niego, że za oficjalną maską ekstremizmu kryją się zwykli obywatele, a w tym przypadku totalni idioci.
Bohaterami „Four Lions” jest grupa młodych terrorystów zamieszkujących w Wielkiej Brytanii. Poznajemy ich w chwili, gdy planują jakąś spektakularną akcję. Problem polega na tym, że nie bardzo mogą się zdecydować, czy lepiej wysadzić w powietrze meczet, czy może sklep Boots, a może jakiegoś ‘kebaba’? Ich organizacja i przygotowania do zamachu to pasmo ciągłych niepowodzeń i niekompetencji, co czyni z nich totalnych nieudaczników.
Komedia, czy raczej tragikomedia, naszpikowana jest czarnym humorem, obok którego nie sposób przejść obojętnie. Film jest prześmieszny, rozbawi nawet największych ponuraków. To głównie zasługa doskonałych dialogów, a także mnóstwa zabawnych scen humorystycznych. Użycie młodzieżowego, zachodniego slangu, jakim posługują się bohaterowie we wzajemnych relacjach, jest jedną z realizatorskich perełek.
Podobnie posłużenie się typowo angielskim humorem w środowisku terrorystów jest czymś wyjątkowym i oryginalnym. Z drugiej strony „Four lions” to gorzka opowieść o fanatyzmie i politycznym radykalizmie, gdzie tragizm postaci powoduje popadanie widza z nastroju rozbawienia w nastrój przygnębienia. Przez to obraz nie jest łatwo gatunkowo przypisać.
Reżyserowi nie można zarzucić braku wizji czy też dbałości o grę aktorską, natomiast na gołe oko widać braki w scenariuszu. Mi brakuje głębszego przedstawienia relacji między młodymi terrorystami a ich rodzinami. Jeżeli już pokazane, to bardzo powierzchownie i mało prawdopodobnie. Samobójcza śmierć jednego z ekstremistów traktowana jest przez jego żonę i kilkuletniego syna jako coś najzwyklejszego na świecie i nie wzbudza w nich żadnych emocji. Również niewiele wiemy o tym, co przeżywają sami zamachowcy. Elementy, bez których może obejść się komedia, w przypadku tragikomedii uzupełniłyby całość opowieści.
Sam pomysł na scenariusz jest bardzo oryginalny. Sposób przedstawienia tematyki, niezwykle przecież kontrowersyjnej, może wywoływać szok. Film Morrisa budzi żywe emocje, a przez to należy mu się piątka z plusem.
Obejrzyj trailer filmu „Four Lions”.
loading...
Ja się strasznie uśmiałem na tym filmie 😀 Fajna recka 🙂
loading...