Dom zły (2009)
kryminał, dramat, film obyczajowy
Produkcja: Polska
Data premiery: 2009-11-27 (Polska), 2009-09-16 (Świat)
Dystrybutor: ITI CINEMA
Zanim przystąpi się do obejrzenia najnowszego filmu Smarzowskiego, warto sięgnąć do historii. Kontekst kulturowy, w jakim umieszczona została akcja, jasny i czytelny będzie tylko dla tych, którzy na co dzień obcowali z komunistycznym reżimem , jego absurdem i bezkompromisowością. Trudno więc dziwić się, że Japończycy którzy obejrzeli go na 22. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym, choć chwalą to nic nie rozumieją, a młodzi ludzie narzekają na brak logiki i nieczytelność. Sytuacji nie ułatwia dwutorowość prowadzenia akcji. Retrospekcja i teraźniejszość mają wprawdzie wyraźnie inną stylistykę. Bohater skrócił włosy, wydarzenia wcześniejsze rozgrywają się w nocy, a obecne za dnia. Jednak łatwo można się zgubić. „Dom zły” wymaga nieustannego skupienia i uwagi, na którą zresztą jak najbardziej zasługuje.
Akcja, od której rozpoczyna się film rozgrywa się w 1978. Edward Środoń (Arkadiusz Jakubik) nie mogąc się pozbierać po śmierci żony wyrusza w Bieszczady, gdzie udało mu się zdobyć pracę. Po drodze, w środku burzowej nocy trafia do domu Dziabasów (Kinga Preis i Marian Dziędziel). Prostych wieśniaków, którzy choć początkowo nieufni szybko pokazują mu typowo polską gościnność. Alkohol, tańce i plany wspólnych interesów zdają się łączyć obu mężczyzn. Niespodziewanie reżyser przenosi nas do roku 1982. Trwa stan wojenny, a milicja prowadzi wizję lokalną w domu do którego cztery lata temu trafił Środoń. Tajemnicza zbrodnia jaka miała tu miejsce ma zostać wyjaśniona za pomocą szczegółowych zeznań i rekonstrukcji zdarzeń. Czy jednak aby na pewno wszystkim zależy na rozwikłaniu zagadki? Wódka leje się strumieniami, prokurator nie jest nawet w stanie utrzymać się na nogach. Pojawiają się szantaże i wyssane z palca oskarżeni. Niebieskie mundury odbijające się w bieli śniegu silnie kontrastują z błotem, deszczem i podartymi podkoszulkami jakie nosili mieszkańcy tego samego domu, cztery lata wcześniej. Czy to sprawia, że faktycznie mowa jest o dwóch różnych światach?
Reżyser wnikliwie i trafnie obserwuje minioną rzeczywistość. Nie ocenia. Nie podsuwa widzowi morału ani interpretacji. Jest raczej pośrednikiem, wizjonerem. Stopniowo daje do zrozumienia, że tajemnicze morderstwo w domu Dziabasów wcale nie jest w tym wszystkim najważniejsze. Ciąża policjantki, tajemnica ostrego zakrętu pod mostem, w którym giną niewygodni dla państwa obywatele, czy zniknięcie zootechnika to wątki istotne choć poboczne. Polska stanu wojennego pełna jest zagadek, układów i kłamstw. Polityka przenika do codziennego życia, każdy spiskuje przeciwko każdemu. Zbrodnie prostych ludzi takich jak Zdzisiek, jego żona i syn, niczym nie różnią się od tych prowadzonych na wysokim szczeblu. No, może jedynie większą jawnością i tym, że zbrodni politycznych nikt nie chce odkrywać.
Dom zły to także metafora. Domem złym jest nie tylko dom Dziabasa, w którym wydarzyło się tyle strasznych rzeczy. To także kraj pełen bezprawia, malwersacji i zakazów, w którym przyszło żyć Polakom. Dowodem na to jest ostatnie ujęcie. Kamera stopniowo odjeżdża ukazując plan pełny. Małe postaci rozbiegające się po okolicy, każda z nich zajęta własnymi sprawami. Uciekinier przed milicją. Zwłoki komendanta leżące gdzieś w prawym rogu. Mikroświat, z którego nie sposób się wydostać. Naturalne środowisko w ówczesnych czasach. Nieprzygotowanych widzów zirytować może brak jednoznacznego rozwiązania, brak odpowiedzi na większość z postawionych pytań. Dlaczego reżyser nie pokazał ostatecznie, jak było na prawdę? Odpowiedź jest prosta.
Prawda? Nie ma takiej.
loading...
noooo, ten film jest po prostu mocny. bezkompromisowy. po seansie człowiek czuję się trochę tak, jakby właśnie się wydrapał z kloacznego dołu. co może jest o tyle nietrafioną metaforą, że oglądanie Domu Złego jest jednak przyjemnością. perwersyjną, ale jednak.:)
loading...
Świetny film. Przywraca mi wiarę w rodzime kino. Da radę? Da radę!
loading...